wtorek, 6 października 2015

Nasz mały sekret cz. II/?

    Witam!
Przepraszam, przepraszam, przepraszam. Jak zwykle nie dotrzymałan terminu. Jaki ze mnie nie punktualny człowiek. No ale cóż, bywa. Jeszcze raz przepraszam i oznajmiam, że w tym tygodniu pojawi się kolejny rozdział. Nie zostaje mi nic innego jak zaproszenie was do czytania <3
Slytherin Princess

      Szła spokojnie w stronę Hogwartu, gdy usłyszała, że ktoś za nią biegnie.
- Granger, czekaj! - to zdyszany Malfoy wołał Hermionę nie zważając na to że jest późno i że nie powinni tu przebywać. Nieważne. Ważne, żeby dowiedział się o co chodziło tej Gryfonce. Draco nie musiał dłużej biec. Od razu gdy ją zawołał, zatrzymała się i poczekała na chłopaka. Gdy ją dogonił, zapytał wprost:
- O czym nikomu nie powiesz? - dziwne... nie rozmawiali, nie mieli ze sobą żadnego kontaktu, a ona po prostu mówi mu, że nikomu nie powie. Okej, tylko CZEGO nikomu nie powie?
- Legilimencja Draco. Legilimencja. - odpowiedziała jakby od niechcenia Hermiona. Wtedy wiedział, że go przejrzała.
- Ale...jak...przecież...? To dlatego tak się we mnie wpatrywałaś...
- Ja zawsze dostaję to, czego chcę Draco. A teraz powiedz mi, jak do tego doszło. Raczej nie zrobiłeś tego specjalnie i z chęcią.
- Nie tutaj. Nie teraz. Przyjdź do mnie jutro o 22. Tylko sobie nie myśl, że się zaprzyjaźnimy.
- Nie, no skąd. Jak mogło Ci coś takiego przyjść do głowy, Draco - odpowiedziała z kpiną w głosie brunetka. - To do jutra Malfoy.
- Do jutra.
Po tych słowach oboje poszli w kierunku swoich dormitoriów. Herm skręciła jeszcze w stronę dormitorium Ginny, aby dać jej leczniczy miód.
          Gdy dotarła do swojego pokoju, poszła tylko do łazienki. Mimo że była śpiąca postanowiła wziąć długą relaksującą kąpiel. Oparła głowę na wannie i zamknęła oczy. Zobaczyła te szare, smutne tęczówki. Nienawidziła go, to fakt. Ale bolało ją, gdy widziała tyle cierpienia. Nigdy nie okazywał uczuć. Pierwszy raz widziała go w takim stanie. Nie żałowała, że poszła do lasu. Teraz będzie miała okazję dowiedzieć się o nim czegoś więcej. Tak naprawdę do nie czuła do niego aż takiej nienawiści. Wręcz przeciwnie. Chciała się do niego zbliżyć. Tak. Miał w sobie tyle tajemnicy, to było bardzo pociągające. Nagle poczuła wodę w płucach. Otworzyła oczy. Była pod wodą. Szybko się wynurzyła i wyszła z wanny. Osuszyła się różdżką i ubrała się w zwiewną koszulkę nocną. Położyła się na łóżku i szybko zasnęła. Tej nocy sniła o Draconie. I nie były to sny przedstawiające go od złej strony. Przeciwnie. Nie wiedziała nawet, jak bardzo jej sny były podobne do tego, co miało wydarzyć następnego dnia...

piątek, 2 października 2015

Nasz mały sekret cz. I

Witajcie!
Na wstępie przepraszam, przepraszam i jeszcze raz przepraszam. Wena zabrała psa i poszła na spacer. Ale postaram się wam to wynagrodzić. I dziękuję za wszystkie komentarze pod moimi ostatnimi rozdziałami. Cieszę się, że chociaż ktoś czyta mojego bloga :) Tą miniaturkę piszę w ramach przeprosin. Będzie się składać z kilku części. Jeszcze nie wiem z ilu, zależy od weny xd. A teraz zapraszam do czytania, i mam nadzieję, że ktoś zostawi chociaż mały komentarzyk ;)
Pozdrawiam <3
Slytherin Princess



          Zakazany Las. Nikt by się nie spodziewał, że to tu pozna tego, który na zawsze zmieni jej życie. Nie, jeszcze raz. Nie poza go. Rozszyfruje. Znają się od sześciu lat, ale dopiero teraz los postanowił zabawić się ich kosztem. Nie, żeby było w tym coś złego, ale mógł chociaż dać jakiś znak.
          Listopad. Koniec jesieni, a raczej początek zimy. Hermiona właśnie wybierała się do Hogsmade po miód dla chorej Ginny, gdy jej uwagę przyciągnęło dziwne światełko świecące gdzieś w oddali. Nie. Nie w oddali. To światełko świeci z Zakazanego Lasu.
- Ciekawe... - powiedziała sama do siebie przyglądając się światełku, które jakby świeciło coraz słabiej. Musi  się dowiedzieć co to. Kupi miód i szybko pójdzie to sprawdzić.
          Kupienie miodu zajęło jej 15 minut. Teraz mogła spokojnie wybrać się do Zakazanego Lasu. Szła spokojnie, licząc kroki. Było już dość późno i zaczęło się ściemniać, więc postanowiła użyć różdżki, żeby oświetlić sobie drogę. Była już blisko. Bardzo blisko. Światełko nie było same. Właściwie to światełko wydobywało się z czyjejś różdżki. Jego różdżki.
- Malfoy...? - zapytała spokojnie, jakby bała się, że przestraszy chłopaka. Był dość strachliwy jak na Ślizgona. No tak. Przecież to Gryffoni odznaczali się odwagą, nie Ślizgoni. Podeszła jeszcze bliżej. Spojrzał na nią. Jego spojrzenie było przepełnione bólem. Było widać, że niewyobrażalnie cierpiał.
- Czego chcesz szla... Granger? - jego głos z każdą chwilą coraz bardziej się załamywał. Kto by pomyślał. Ten, który nigdy nie okazuje emocji, teraz siedzi pod drzewem w Zakazanym Lesie i płacze. Hmmm...dziwne.
- Widziałam światełko, które stąd dobiegło i przyszłam sprawdzić. Jeśli chcesz, już pójdę, chciałam tylko sprawdzić...
- Sprawdziłaś? No to możesz już sobie iść. - biła od niego obojętność. Nie, żeby obchodziły ją problemy Malfoya, ale nie lubiła patrzeć na ludzkie cierpienie. Nieważne, czy to Malfoy, czy ktoś inny. Po prostu nie lubiła na to patrzeć. Czuła wtedy wewnętrzny ból.
- Dobrze, trzymaj się. - poklepała go po ramieniu i ruszyła w drogę. Zatrzymała się na chwilę i dodała:
- Nikomu nie powiem.

niedziela, 20 września 2015

LA

Nominowała mnie Johanna Malfoy :)

1. Dlaczego piszesz akurat o Dramione?
To jest mój ukochany parring, i uważam że nikt nie pasuje do siebie bardziej niż oni :) poza tym o nich pisze mi się najlepiej :)
2. Jakie są Twoje ulubione paringi z HP?
Dramione, Sevmione
3. Jaka jesteś z charakteru?
Przynależność d Slytherinu mówi sama za siebie. Jestem dosyć wredna, ale potrafię okazać serce. Walczę o swoje, i zawsze dostaję, to czego chcę.
4. Co natchnęło Cię do pisania bloga?
Po przeczytaniu kilku blogów z różnymi parringami pomyślałam: Hmm... dlaczego nie, Dramione uwielbiam ponad życie, a co chwilę do głowy wpada mi nowy pomysł. Więc dlaczego nie? I tak zaczęła się moja przygoda z blogowaniem :)
5. Jaki jest Twój ulubiony zespół?
A solistka się liczy? Bo jeśli tak to Selena Gomez ♥
6. Jaka jest Twoja ulubiona potrawa?
Naleśniki ♥
7. Gdybyś miała do wyboru ożywić jedną postać z dowolnej książki i sprawić, by mieszkała z Tobą, kto by to był?
Draco ♥
8. Masz jakieś nierealne marzenia, o których i tak cały czas myślisz, mimo że wiesz, że raczej nigdy się nie ziszczą?
Czasmi lubię sobie pomarzyć, i tak fajnie by było gdyby poznać Toma Feltona ♥ i wybrać się z nim na kawę xd
9. Co najbardziej lubisz w swojej szkole?
Nic xd
10. Jakie są Twoje ulubione blogi?
Linki  ⬇⬇⬇⬇
http://magiczny-swiat-rachel-trust.blogspot.com/?m=1
http://kochamfreda.blogspot.com/
http://non-canon-ships-are-better.blogspot.com/
http://tonie-wariactwo-ani-glupota-to-milosc.blogspot.com/
http://you-deserve-better-sevmione.blogspot.com/?m=1
http://hogwardzki-trojkat.blogspot.com/?m=1
http://non-canon-ships-are-better.blogspot.com/?m=1
http://dramione-sheireen.blogspot.com/?m=1
http://dramione-z-nienawisci-do-milosci.blogspot.com/?m=1
http://jestesmojaniespodzianka.blogspot.com/?m=1
Ja nominuję MonaVeerax3 i Rozalię Malfoy.
Oto pytania :)
1. Jak zaczęłaś przygodę z blogiem?
2. Jakie są twoje ulubione parringi?
3. Gdybyś żyła w świecie Harrego Pottera, była byś po dobrej czy złej stronie?
4. Draco czy Harry?
5. Jaka jest twoja ulubiona piosenka?
6. Czy gdy piszesz rozdział to słuchasz muzyki czy piszesz w ciszy?
7. Jaki jest twój ulubiony szkolny przedmiot?
8. Gdybyś szła na Bożonarodzeniowy bal, z kim chciałabyś iść?
9. Jaka jest twoja ulubiona potrawa?
10. Jakie są twoje ulubione blogi?

"Teraz ty będziesz moją marionetką"

Hejka wszystkim! :)
Ten rozdział pisało mi się wyjątkowo łatwo i jestem z niego zadowolona :) Nie jest może najdłuższy, ale zamieściłam w nim wszystko to, co chciałam w nim zamieścić. Mam nadzieję, że wam się spodoba i nie zostaje mi nic innego, niż życzenie wam miłego czytania :*
Pozdrawiam
Slytherin Princess

Obudziła się niewyspana. Płakała pół nocy, jej oczy były czerwone i opuchnięte, a głos zachrypnięty. Nie wiedziała, co ze sobą zrobić. Wiedziała jedno. Na pewno nie pokaże się dziś nikomu na oczy. Zaklęciem zamknęła drzwi tak, aby nikt nie mógł do niej wejść. Wstała z łóżka poszła do łazienki. Oparła ręce na umywalce i spojrzała w swoje odbicie. Jej twarz nie wyglądała za dobrze. Czerwone, napuchnięte oczy sprawiały, że wyglądała jak zombie. Czuła sie jeszcze gorzej niz wyglądała. Bolała ją głowa, dzwoniło jej w uszach i bolało ją gardło. Wzięła z szafki leki przeciwbólowe i postanowiła zrobić sobie relaksującą kąpiel. Zaklęciem zmieniła prysznic w wannę. Odkręciła kurki i poszła po reczniki i szlafrok. Gdy wróciła, wanna była pełna wody. Wrzuciła jeszcze barwiącą kulę, i po chwili woda miała piękny, morski kolor. Hermiona rozebrała się i zanurzyła się w ciepłej, pachnącej morzem wodzie. Zamknęła oczy i zobaczyła wszystkie zdarzenia z poprzedniego dnia. Skrytka, Draco, pocałunek, to za dużo jak na jeden dzień. Przez chwilę przez jej głowę przeleciała myśl, że pocałunek był przyjemny. Skarciła się za to. Nie mogła tak myśleć. Malfoy to wróg. Musi się na nim zemścić. Na pewno coś wymyśli. Ale nie teraz, teraz odpoczywa i relaksuje się, aby zapomnieć o tym wszystkim. Chociaż na chwilę. Oparła głowę na ręczniku i zamknęła oczy. Zasnęłaby, gdyby nie usłyszała pukania do drzwi. Nie zareagowała, to był jej dzień. Tylko jej, nie chciała z nikim rozmawiać, z nikim się spotykać. Chciała po prostu pomyśleć nad wszystkim, a przy okazji pomyśleć nad planem zemsty. Po dziesięciu minutach pukanie do drzwi ucichło. Z wanny wyszła po czterdziestu minutach. Czuła się dużo lepiej. Podeszła do lustra i zrobiła lekki makijaż. Po wyjściu z łazienki podeszła do szafy i wyjęta z niej zwykłe dżinsowe spodnie i białą, ciasną bluzkę. Niby wyglądała normalnie, ale bluzka dodawała tego "czegoś".
                            ~~~~~
Powolnym krokiem udała się do Wielkiej Sali, aby spokojnie zjeść śniadanie. Miała nadzieję, że nie spotka nikogo. Po prostu nikogo. Chciała zjeść śniadanie i iść do swojego dormitorium. Zaszyć się tam i przesiedzieć cały dzień na czytaniu. I oczywiście obmyślaniu planu zemsty. Tak, to był jej dzisiejszy cel. Ginny nie było dzisiaj w Hogwarcie, została jeszcze kilka dni w Norze. Hermiona usiadła na końcu stołu i nałożyła sobie na talerz dwa tosty. Nie była jakoś specjalnie głodna, ale wiedziała, że musi coś zjeść. Miała już zabierać się do jedzenia, gdy go zobaczyła. Wszedł do Wielkiej Sali jak gdyby nigdy nic, i spojrzał na nią swoim przenikliwym wzrokiem. Patrzył an nią, jakby nic się nie stało. Po całym jej ciele przeszły ciarki. Odwzajemniła spojrzenie, ale w jej oczach było widać nienawiść i obrzydzenie. Usiadł przy swoim stole tak, żeby siedzieć naprzeciwko niej. Zaczęła jeść tosty, ale cały czas czuła na sobie jego spojrzenie. Gdy zjadła szybkim krokiem wyszła z sali. Myślała tylko o jednym, szybko dostać się do dormitorium. Poszedł za nią. Szedł spokojnie, czekając aż skręci w jakiś zakątek. Wiedział, gdzie jest jej skrytka, i wiedział, jak to wykorzysta. Był tak blisko niej, że czuła na sobie jego oddech. Szedł jednak tak spokojnie, że Hermiona nic nie podejrzewała. Gdy przechodziła obok skrytki, Draco popchnął ją tak szybko, że nie zdążyła zareagować. Chwilę później stała naprzeciwko blondyna i wpatrywała mu się w oczy. Żadne z nich nie wykonywało żadnego ruchu, patrzyli sobie ciągle w oczy.
- Granger, czemu wczoraj tak szybko uciekłaś? Mogło być bardzo miło... - jego spojrzenie mówiło samo za siebie, chciał ją uwieść.
- Chyba sobie żartujesz! - nie mogę na Ciebie patrzeć, a ty mówisz, że mogło być miło?!?! - gdyby nie to, że Draco założył barierę wyciszającą, cała szkoła dowiedziała by się o "ich" tajnej skrytce.
- A poza tym skąd wiedziałeś o tym miejscu? - z każdym wypowiedzianym słowem była coraz bardziej wściekła.
- Byłaś niewystarczająco uważna, moja droga - widząc wściekłą Hermionę, Draco nie mógł się powstrzymać od komentarza. Chciał ją jeszcze bardziej zdenerwować, więc przysunął się bliżej niej. Jej reakcja była wiadoma.
- Jeszcze krok - wyciągnęła różdżkę, a Malfoy zrobił zdziwioną minę. Myślał, że będzie stała jak spetryfikowana, a ona co? Wyciąga różdżkę i kieruje w jego stronę.
- Czy ty wiesz z kim zadzierasz?
- Tak, wiem. Z nadętym, tlenionym, i nazbyt bardzo pewnym siebie kretynem. Malfoy nie wytrzymał i popchnął ją na ścianę. Potem szepnął jej cicho do ucha, tak jakby wkoło było pełno ludzi.
- Uważaj na słowa Granger. Następnym razem nie będę taki delikatny - chciał już wychodzić, ale Herm zdążyła wedrzeć się do jego umysłu, aby zobaczyć czy wybiera się gdzieś w przyszłym czasie. Z jego myśli wyczytała, że wybiera się do Nowojorskiego klubu w Sylwestra.
- Dziwne, Nowy Jork to mugolskie miasto... - pomyślała i zobaczyła, że chłopak zniknął. Już wiedziała jak się zemścić.
                            ~~~~~

Tydzień później

Obudziła się. Wstała powoli z łóżka i udała się do łazienki. Tam bez pośpiechu wzięła ciepły prysznic, umyła zęby i zrobiła makijaż. W końcu dziś Sylwester, mogła zaszaleć. Zrobiła cienką kreskę zakończoną idealną jaskółką. Rzęsy podkreśliła tuszem aby dopełnić efekt. Na usta nałożyła delikatny błyszczyk, aby nie wyglądać zbyt wyzywająco. Ubrała się niby jak zwykle, ale jednak inaczej. Założyła zwykłe czarne rurki, a do nich top z dość mocno wyciętym dekoltem. Na top założyła skórzaną ramoneskę.
-- co zrobić z włosami? - chciała wyglądać inaczej niż zwykle, ale jednak bardziej kobieco i seksownie, więc postanowiła przejrzeć kilka magazynów o urodzie. Już po chwili na jej głowie zagościł wysoko upięty kok. Pociemniła sobie włosy do koloru prawie czarnego. Wyglądała bardzo zmysłowo. Kok byl upięty dość wysoko, co bardzo podkreślało jej smukłą szyję. Była z siebie dumna.
- Dzisiejszy dzień będzie wyjątkowy - powiedziała sama do siebie.
                            ~~~~~
Po śniadaniu poszła do dormitorium Ginny, aby pomóc jej w dobraniu odpowiednich ubrań na dzisiejszą imprezę. Wybierały się do mugolskiego baru na obrzeżach Nowego Jorku. Chciały się dobrze zabawić. Chociaż raz zapomnieć o szkole i tych wszystkich z nią związanych sprawach.
- Herm, co sądzisz o tej? - Ginny zrezygnowana przeglądaniem wszystkich swoich ubrań pokazywała przyjaciółce ostatnią sukienkę znalezioną w szafie, gdy nagle Hermionę jakby oświeciło.
- Ginny, mam świetny pomysł! - dziewczyna podekscytowana swoim pomysłem złapała Ginny za rękę i przyciągnęła do lustra.
- W jakich kolorach czujesz się najlepiej? - zapytała ze skupieniem brunetka.
- Hmmm... pomyślmy... wydaje mi się że to fiolet i czerń. Tak, fiolet i czerń to zdecydowanie moje kolory - odpowiedziała rudowłosa z uśmiechem na ustach. Po chwili na ciele Ginny pojawiła się piękna, czarna rozkloszowana od pasa w dół sukienka. Na samym dole połyskiwały filetowe kryształki, które ślicznie mieniły się w blasku słońca.
- Herm, nie uważasz, że będzie mi w niej zimno? - zapytała niepewnie ruda, gdy zobaczyła, że sukienka nie ma ramion. Przyjaciółka od razu magicznie stworzyła rękawy 3/4 i dołączyła je do sukienki. Teraz Ginny była zachwycona. Sukienka sięgała do połowy ud, a według Hermiony była to idealna długość.
- Herm, teraz ty wyglądasz jak buntowniczka, a ja jak księżniczka - po spojrzeniu w lustro i ocenieniu wyglądu obu strojów dziewczyny zdecydowały, że właśnie w takim wydaniu wybiorą się na dzisiejszą imprezę.
                            ~~~~~
Godzina 20:00. Ginny jeszcze tylko poprawiała makijaż, i po chwili obie przyjaciółki były gotowe do wyjścia.
- Ginny, złap mnie za ramię - po tych słowach ruda złapała przyjaciółkę za ramię, i już chwilę później były przed Nowojorskim klubem.
- Herm, jest jeszcze wcześnie, pewnie nikogo tam nie ma. Chodź się przejść - Ginny lubiła zwiedzać, a że Hermiona znała wiele mugolskich miast, i ruda to wykorzystywała. Kiedy tylko się dało, wyciągała ją do miast o których wyczytała w gazetach Hermiony. Dziewczyna, że nie miała nic innego do roboty, najzwyczajniej w świecie się zgadzała. Chwilkę później przechadzały sie po opustoszałych ulicach miasta.
- Herm, czemu nikogo nie ma - Ginny była trochę zdziwiona nieobecnością ludzi w tym wielkim mieście.
- Dziś Sylwester, wszyscy albo zrobili domówki, albo bawią się świetnie w klubach. A propo klubów, chodźmy już, chcę potańczyć...no i może poznać jakiegoś przystojniaka...
- Ej, powiedz mi, co się z Tobą dzieje? Zachowujesz się tak, jakbyś była podrywaczką od urodzenia - powiedziała zaskoczona, a jednocześnie rozbawiona ruda.
- Oj tam, oj tam, chodź już - złapała Ginny mocno za rękę i zaciągnęła do klubu. Po wejściu podeszły do baru, aby napić się czegoś mocniejszego. Chciały się troszkę rozluźnić, więc zamówiły whisky z lodem. Szybko je wypiły, ale postanowiły jeszcze chwilę posiedzieć i poplotkować na temat chłopaków, którzy już zdążyli próbować podrywać obie dziewczyny. W gruncie rzeczy nie było w tym nic dziwnego. Wyglądały oszołamiająco. Mimo to szybko pozbyły się natrętnych typów, którym zależało tylko na jednym. To było widać na kilometr.
                          ~~~~~
W pewnym momencie do Hermiony dosiadł sie pewien blondyn.
- Heej... - usłyszała cichy, a zarazem cholernie podniecający głos i już wiedziała, kto siedzi obok niej. Odwróciła się do Ginny i szybko wypowiedziała jedno zdanie:
- Jest mój. - tylko tyle powiedziała i odwróciła się do Ślizgona. Cieszyła się, że jej plan idzie po jej myśli.
- Nie poznał Cię... wyszeptała ruda do ucha Hermiony, ale ta nie reagowała.
- Napijesz się czegoś? - zapytał uśmiechając się uwodzicielsko. Zauważyła, jak jego wzrok zniża się do wysokości jej biustu. No tak, czego mogła się spodziewać po słynnym Draco Malfoy'u. Najsławniejszy podrywacz w szkole. Ale to nic. Postanowiła go wykorzystać. Miała ułożony plan zemsty za te wszystkie lata dręczenia, upokażania i poniżania na oczach innych. Teraz ona będzie górą, a on będzie całkiem od niej zależny.
- Z chęcią się napiję. Polecasz coś? - spytała uwodzicielsko. - Whisky z lodem, chcesz? Ja stawiam - znów ten uśmiech. Niby go nie nawidziła, ale ten usmiech przyprawiał ją o ciarki.
- Chętnie - nie spuszczała wzroku z jego stalowych tęczówek.
- Tak w ogóle to jestem Draco
- Miło mi, Her... Jane. Jestem Jane - powiedziała, i w myślach podziękowała Bogom, że jednak się nie pomyliła. Gdyby to nastąpiło, już pewnie by go tu nie było.
Wypili razem kilka drinków. Herm nawet nie zauważyła, kiedy Ginny zniknęła z jej pola widzenia. Wiedziała, że ruda da sobie radę, więc zbytnio się nie przejmowała. Dalej kokietowała blondyna, patrząc z zachwytem, jak ten pożera ją wzrokiem. W końcu wstała i złapała Dracona za rękę. Wyciągnęła go na parkiet i zaczęła zmysłowo tańczyć. Gdyby była trzeźwa, napewno by tego nie zrobiła. Kilka drinków zrobiło swoje. Musi przyznać, że bawiła się z nim świetnie. Kilka przetańczonych piosenek nie poszło na marne. Tańczyli razem, jakby znali się od dawna. W prawdzie tak było. Tylko, że Draco jej nie poznał, a to było w tamtym momencie przyczyną jego "zguby". W trakcie tańca ich ciała mocno do siebie przylegały, co bardzo podobało się obu stronom. Ocierali się o siebie delikatnie i zmysłowo. Po pewnym czasie Draco odwrócił Hermionę w swoją stronę i mocno pocałował.
- Chcę, żebyś była moja...- wyszeptał swoim chlodnym głosem do jej ucha. W tej chwili już nie myślała o zemście. No, może trochę. On pragnął jej. Ona pragnęła jego. Wiedziała, do czego może dojść, i miała zamiar to wykorzystać.
- Tylko dziś - wyszeptała.
- Na zawsze - powiedział głośniej, co znaczyło, że nie oczekuje przeczącej odpowiedzi. Delikatnie musnął ustami jej szyję, na co głośniej wypuściła powietrze z ust.
- Idziemy do Ciebie - wymamrotała ledwie słyszalnym głosem. Ale on go usłyszał. Złapał ją za rękę i  wyciągnął z klubu. Gdy byli na zewnątrz, przycisnął ją mocno do ściany i zachłannie pocałował. Nie opierała się. Wręcz przeciwnie. Oddała pocałunek z taką samą siłą. Nie miał ochoty na jazdę samochodem. Po prostu złapał ją za rękę i teleportował się do swojego domu. Zdziwiło go to, że dziewczyna nie była zaskoczona takim rodzajem transportu. Niee, to nie trsnsport. To magia.
- Nie zastanawiasz się co to było? - spytał powstrzymując się od rzucenia na piękna Gryfonkę.
- Nie, robię to na co dzień - wyciągnęła tylko kawałek różdżki, aby Draco nie rozpoznał, że to różdżka Hermiony Granger.
- Wiedziałem, że jesteś niezwykła - szepnął jej do ucha, po czym delikatnie je ugryzł.
- Nie wiesz o mnie nic... - nie czekała długo. Zaciągnęła go do sypialni i popchnęła na drzwi. Poczuła jego ręce wędrujące pod jej bluzką. Mozolnie męczył się z rozpięciem jek stanika.
- Naciesz się, póki możesz... - pomyślała złośliwie.
Gdy uporał się z jej stanikiem, zrzucił z niej bluzkę. Nie była mu dłużna. Sprawnie ściągnęła z niego granatowy top i już miała zabierać się za spodnie, gdy nagle przerwał. Na jej twarzy pojawiła się zawiedziona mina. Jeśli teraz przerwie, jej plan zemsty pójdzie na nic. Nie mogła do tego dopuścić. Nie słuchając jego sprzeciwów popchnęła go na łóżko.
Wiedziała, że to tylko go bardziej podnieciło. Była z siebie dumna, ale jednak zdziwiło ją trochę to, jak na niego działała. Usiadła na nim okrakiem i wypowiedziała jedno zdanie:
- Zamknij oczy - zrobił to, o co go prosiła. W tym czasie wyciągnęła z torebki małą fiolkę i delikatnie wyciągnęła wspomnienia z tego wieczoru z głowy Ślizgona. Ten trochę zdziwiony tym, że nic się nie wydarzyło otworzył oczy. Hermiona zeszła z niego i patrzyła na niego z wrednym usmiechem. Nie wiedział, co się stało, więc po prostu zapytał.
- Co się stało? W tej chwili Hermiona wyciagnela różdżkę i zmieniła kolor swoich włosów i usunela makijaż. Teraz wyglądała tak samo jak co dzień w Hogwarcie.
- Co do... - Draco zrobił taką minę, że Herm nie mogła powstrzymać się od śmiechu. Żeby tego było mało wyciągnęła fiolkę ze wspomnieniem Malfoya i przejechała mu nią przed twarzą. Był jeszcze bardziej zły. Nie dość, że uwiodła go Hermiona Granger, to jeszcze zabrała mu jego wspomnienie, i napewno będzie go tym szantażować. Pięknie, po prostu pięknie.
- Teraz TY będziesz moją marionetką... - triumfalny uśmiech nie schodził z jej twarzy. Po tych słowach teleportowała się do swojego dormitorium. Jeszcze nigdy nie była z siebie tak dumna. Wyjęła z torebki fiolkę i włożyła do pudełeczka, które zabezpieczyła zaklęciem ochronnym. Po wykonaniu tych czynnosci mogła spokojnie isc spać. Wiedziała, że teraz ona ma kontrolę nad Malfoyem.



















































niedziela, 13 września 2015

Skrytka

Po dość długim spacerze dziewczyny wróciły do Hogwartu. Było już późno, chwilę przed kolacją, więc postanowiły, że udadzą się do Wielkiej Sali.
- Ginny, nie zastanawia Cię, co on tam robił? - spytała trochę niobecna Hermiona.
- Trochę, ale jakoś specjalnie nie będę sie nim przejmować. - odpowiedziała obojętnie ruda.
Po krótkiej rozmowie przyjaciółki usiadły do stołu i zjadły kolację. W związku z tym, że były Święta, niewielu uczniów było w Hogwarcie. Większość z nich na ten czas wybrała się do rodziny. Herm nie miała do kogo jechać. Była sama. Cieszyło ją, że miała chociaż Weasleyów. Oni zawsze byli blisko, gdy ich potrzebowała.
- Byłam BARDZO głodna - powiedziała Ginny
- Zauważyłam. Zjadłaś więcej niż zjada Ron! - powiedziała rozbawiona brunetka.
- Nie przesadzaj - ruda próbowała udawać oburzenie, ale jej nie wychodziło. Po jakimś czasie rozbawienie dziewczyn sięgało granic. W końcu doszło do tego, że śmiały się same z siebie.
- Ej, dobra, ja idę spać - powiedziała Herm.
- Okay, ale jutro się widzimy.
- No jasne, że tak.
Po krótkim pożegnaniu dziewczyny rozeszły się do swoich dormitoriów.
Ta noc nie minęła Hermionie spokojnie. Cały czas miała przed oczami obraz Dracona siedzącego na ławce w Londynie. Po dość długim czasie rozmyślań dziewczyna w końcu zasnęła. Dręczyły ją dziwne sny związane ze Ślizgonem.
-----
Obudziła się około godziny siódmej. Poszła do łazienki, żeby się ogarnąć. Czuła się wyspana, więc postanowiła, że pójdzie się przejść. Gdy już przeszła dość długi korytarz, ustała pod ścianą. Rozmyślała nad tym, jak to będzie, gdy opuści Hogwart. Gdyby rodzice o niej pamiętali, pewnie zamieszkałaiby u nich. Może zatrudni się w jakimś mugolskim barze jako kelnerka, uzbiera trochę pieniędzy i kupi jakiś mały domek...
- Koniec rozmyślań, trzeba zrobić coś pożytecznego - powiedziała sama do siebie, po czym udała się w stronę biblioteki. Przypomniała sobie, że wczoraj jakiś uczeń, prawdopodobnie z Ravenclawu zrzucił książki o transmutacji. Spadło dość dużo książek, z czego niektóre zostały zniszczone. Gdy doszła do drzwi biblioteki, otworzyła je delikatnie, żeby nie hałasować.
- Dzień Dobry! - powiedziała radośnie Miona.
- Witaj złotko! - powiedziała równie miłym tonem bibliotekarka. Była to bardzo miła, starsza kobieta. Włosy miała ciemne, sięgające do ramion. Ubrana była w beżowa sukienkę do kolan. Hermiona bardzo lubiła tą kobietę, lubiła jej pomagać.
- Słyszałam, że wczoraj jakiś uczeń zniszczył kilka książek. Bardzo je uszkodzil? - spytała zaciekawiona.
- Niektórym odpadły okładki, czemu pytasz?
- Mogłabym pomóc Pani je naprawić - odpowiedziała brunetka.
- To bardzo miło z twojej strony, niewielu uczniów mi tutaj pomaga. Jesteś jedną z nielicznych - odpowiedziała ucieszona bibliotekarka.
- To ja mogę zabrać się do roboty, tylko niech mi Pani powie, gdzie są te książki.
- Nie jest jeszcze za wcześnie? -
- Czuję się wyspana, a poza tym nie mam co robić, więc czemu mam nie pomóc - te słowa wywołały uśmiech na twarzy starszej kobiety. Po chwili Hermiona siedziała przy ławce ze stosem książek do naprawy. Postanowiła, że najpierw użyje taśmy do połączenia okładki z książką, a potem zaklęciem naprawi jej wygląd. Podczas sklejania myślała o Draco. Nie wiedziała czemu, ale chciała dowiedzieć się więcej o tym tajemniczym blondynie. Wiedziała, że tak nie wolno, ale nastepnymy razem postanowiła śledzić Ślizgona. Co się stało ze starą, poukładaną Hermioną Granger? Wcześniej bała by się nawet pomyśleć co by się stało, gdyby Draco ją zauważył, a teraz nawet się nad tym nie zastanowiła. Chciała się po prostu więcej o nim dowiedzieć.
-----
 Naprawę wszystkich książek zajęło jej dwie godziny. Nie żałowała, że spędziła tu tyle czasu. Efekt końcowy był zachwycający, książki wyglądały jak nowe. Była z siebie dumna. Zaniosła je i położyła na biurku bibliotekarki. Ta, gdy tylko zobaczyła efekt pracy Hermiony, była zachwycona.
- Dziękuję Ci kochana - powiedziała radośnie starsza Pani.
- Ależ nie ma za co. To była czysta przyjemność - odpowiedziała radosnie Miona.
- Jest za co. Uwierz mi. Za chwilkę pójdę do Profesor McGonagall i poproszę ją o przyznanie 30 punktów dla Gryffindoru za pomoc na rzecz biblioteki.
- Dziękuję proszę Pani - powiedziała uszczęśliwiona Herm, która była z siebie dumna. Kolejny raz przyczyniła się do przyznania punktów dla swojego domu. Było już wpół do dziesiątej, wiec poszła do Ginny. Razem udały się do Trzech Mioteł, bo nie miały co robić. Wypiły po dwa piwa kremowe. Gdy wracały, wystąpiły do Hagrida. Dawno go nie odwiedzały, a wiedziały, że bardzo się ucieszy z ich wizyty.
- Cześć Hagrid! - krzyknęły radośnie obie gryfonki.
- Cholibka, nie spodziewałem się, że ktoś mnie odwiedzi. Wydawało mi się raczej, że wszyscy pojechali do rodziców. Jak miło was widzieć! - odpowiedział uradowany półolbrzym.
- Opowiadaj, jak spędziłeś Święta - zaczęła Hermiona.
- Jak zwykle samotnie...Ale nic, opowiadajcie, co u was!
- Ja z Ginny spędziłyśmy Święta u niej, bo jak wiesz, moi rodzice o mnie nie pamiętają... - powiedziała trochę smutnym głosem Herm.
- Cholibka, zapomniałem! Wybacz, nie chciałem sprawiać Ci przykrości - Hagridowi zrobiło się trochę przykro, nie chciał urazić gryfonki.
- Nic się nie stało, przyzwyczaiłam się do tego. Nikt o tym nie wie, a jak się dowiaduje, to przeprasza. Już dużo razy się z tym spotkałam - te słowa uspokoiły Hagrida. On, jak i prawie cała szkoła nie wiedzieli, co zrobiła Hermiona, żeby chronić rodziców. Dziewczyna czasami zastanawiała się, czy dobrze zrobiła. Nie miała bowiem pewności, czy Voldemort wiedział o jej rodzicach. Ale...nawet jak nie wiedział, to gdyby chciał, jego słudzy szybko by ich znaleźli. Wiedziała, że kiedyś spróbuje zdjąć z nich te zaklęcie. Jednak nie miala pewności, że jej się uda.
- Hagrid, nawet nie spodziewałbyś się, kogo wczoraj razem z Ginny spotkałyśmy w Londynie.
- A gdzie jest Londyn? - spytał rozbawiony swoją niewiedzą półolbrzym.
- Ano tak, ty nie wiesz - roześmiała się Ginny. - Londyn to mugolskie miasto, i uwierz mi, jest PIĘKNE!
- To kogo tam spotkałyście? - spytał zaciekawiony.
- Malfoya! Siedział sobie jak gdyby nigdy nic, a gdy do niego podeszłyśmy, teleportował się niewiadomo gdzie.
- To jest serio dziwne. Malfoy, tępiciel mugoli, w ich mieście.
Oczy Hagrida bardzo się powiększyły, wyglądał bardzo śmiesznie. Jego minę zauważyły dziewczyny i natychmiast wybuchły śmiechem.
- Mogę wiedzieć, co was śmieszy - zapytał zdziwiony.
- Masz WIELKIE oczy. Większe, niż zwykle. Dużo większe. - odpowiedziała ruda, powstrzymując śmiech. Hermiona potwierdziła słowa przyjaciółki.
- A słyszałyście o Śmierciozercach?
- Niee, a o czym miałyśmy słyszeć - teraz im powiększyły się oczy.
- Mam za długi język, za długi...
- Hagrid, przecież wiesz, że nam możesz powiedzieć. Nikomu się nie wydamy, przysięgamy.
- No dobrze. Ostatnio z Azkabanu uciekło dwóch Śmierciozerców i gadają, że ktoś z Ministerstwa im pomógł. Mówią, że znowu coś knują.
- No nie. Dopiero co pokonaliśmy Voldemorta, a oni znowu chcą zaczynać wojnę - na twarzy Hermiony było widać zarówno złość, jak i zawiedzenie. Myślała, że jak pokonają Czarnego Pana, to wszystko się ułoży. Niestety, zawsze wszystko musi się popsuć. Zawsze. Nigdy nie pozbędą się tych wszystkich, którzy nadal wierzą w powrót Voldemorta. Po dość długiej rozmowie dziewczyny zdecydowały się wracać.
- My już chyba pójdziemy - pożegnały się miło z Hagridem, po czym wróciły do Hogwartu. Gdy były przy wejściu, brunetka przypomniała sobie o planie związanym z Draconem.
- Ginny, ja muszę coś załatwić. Spotkamy się później, okej?
- A...ale co musisz załatwić? - Zapytała zdziwiona dziewczyna.
- Później ci wszystko wyjaśnię.
-----
Po tym, jak dziewczyny rozeszły się do swoich dormitoriów, Miona przebrała się w wygodne dżinsy, i swój ulubiony, zielony sweter.
- Mogłam pożyczyć od Harry'ego pelerynę - powiedziała sama do siebie. - no nic, bedzie trochę trudniej, ale łatwo się nie poddam.-  wyciągnęła ze swojej torebki eliksir niewidzialności. Była pewna, że kiedyś jej się przyda. Dziś był ten dzień. Schowała do kieszeni fiolkę z eliksirem. Poczuła, jak napływa do niej pewność siebie. Wybrała się na korytarz. Znała pewne miejsce, o którym wiedziała tylko ona i jej przyjaciele, bo sama je kiedyś stworzyła. Wiedziała, że bez trudu może się tam ukryć, i nikt jej nie zauważy.
Gdy już była na miejscu, upewniła się, że nikt jej nie widzi, po czym wypowiedziała zaklęcie które otwierało jej kryjówkę.
- Indertius - po wypowiedzeniu tych słów oczom Hermiony ukazała się mała dziura w scianie, do której weszła po, czym dziura jakby zniknęła. Brunetki nie dało się zobaczyć, za to ona widziała wszystko. Była ukryta za niewidzialną barierą, przez którą bez trudu można przejść. Była dumna z siebie, że udało jej się stworzyć taką skrytkę. Na jej nieszczęście od teraz tą kryjówkę znał także pewien Ślizgon. Nie zauważyła go wcześniej, bo zdążył się ukryć za ścianą. Widział jak Miona otwierała swoje miejsce ukrycia i postanowił to wykorzystać. Jakby nigdy nic szedł korytarzem, a gdy był naprzeciwko dziewczyny, zatrzymał się. Hermiona zaczęła się bać. Miała wrażenie, jakby blondyn wiedział, że ona tu jest. Rzeczywiście wiedział. Jednak po chwili ruszył dalej. Wiedział, że za chwilę gryfonka pójdzie za nim. Udał się w stronę pokoju wspólnego Slytherinu. Poszła za nim, ale przed tym wypiła eliksir. Nie wiedziała dokładnie, ile działa. Zaryzykowała.
- Potrafi się ukrywać, to trzeba przyznać - pomyślał Draco. Szedł w stronę swojego prywatnego dormitorium. Gdy był przy drzwiach, otworzył je, jakby czekał, aż ktoś za nim wejdzie. Hermiona nie domyślała się tego, co knuje ten mężczyzna. Gdy zamknął drzwi, postanowił pójść do łazienki. Zastanawiał się, czy dziewczyna za nim pójdzie.
- Nie, to niemożliwe, Granger taka nie jest - pomyślał. Miał rację, Miona usiadła na łóżku i rozejrzała się po pokoju. Było tu nadzwyczajne ładnie. Panował tu porządek, ściany były w kolorach szmaragdu i szarości. Zastanowiła się, ile jeszcze będzie działać eliksir. Miała nadzieję, że jak najdłużej. Gdy Draco wyszedł z łazienki, była zaskoczona. Był bez koszuli. Nigdy nie widziała jego torsu. Był dość umięśniony. Przez chwilę przez myśl przeszło jej to, że Malfoy jest dość przystojny.
- Dość! -pomyślała, próbując opanować swoje myśli, jednak to dużo nie dało. Caly czas była wpatrzona w niego jak w obrazek. Przez to nie zauważyła, że eliksir przestaje działać. Chłopak to wykorzystał. Podszedł do niej i złapał ją za nadgarstek. Nie zdążyła zareagować. Chwilę później była przyciśnięta do ściany. Tors Dracona i jej klata piersiowa ściśle do siebie przylegały. Była zdezorientowana. Nie wiedziała, co zrobić, stała w pokoju Malfoya, przeciśnięta do ściany.
- To koniec - wyszeptała, a z jej oczu popłynęły prawie niewidoczne łzy.
- To dopiero początek - odpowiedział szyderczo się uśmiechając, po czym delikatnie musnął jej usta. Tego się nie spodziewała. Kątem oka zauważyła duży kominek, a na nim proszek Fiuu. Pomyślała, że może uda jej się uciec. Chciała odepchnąć chłopaka. Był zbyt silny. Po chwili chciał ją ponownie pocałować, ale odwróciła twarz. Nie chciała tego czuć drugi raz. Nie potrafiłaby znowu powstrzymywać się od odwzajemnienia pocałunku. To było zbyt przyjemne. Czuła, że chce to powtórzyć, ale bała się konsekwencji. Nie mogła tak dłużej stać w bezruchu. Bała się, że może zdarzyć się coś o wiele gorszego niż tylko pocałunek. Tym razem odepchnęła Ślizgona znacznie mocniej. Uciekła w stronę kominka, złapała garść proszku Fiuu i szybko przeniosła się do swojego dormitorium.
-----
Gdy już była w swoim pokoju, usiadła na łóżku, nakryła twarz rękami i zaczęła cicho płakać. Właśnie zdała sobie sprawęz tego, co tak naprawdę się stało. Nawet w najgorszych snach czegoś takiego by się nie spodziewała. Chciała o tym zapomnieć. Wymazać to z pamieci. Była już dość późna godzina, więc poszła do łazienki. Wzięła szybki prysznic, umyła zęby i ubrała się w piżamę. Chwilę później była w łóżku. Cały czas miała w głowie słowa Draco: "To dopiero początek". Co to oznaczało? W głowie miała najgorsze myśli. A co jeśli ten arystokrata bez skrupułów posunie się jeszcze dalej? Co, jeśli postanowi się zemścić? Przecież wszyscy wiedzą, do czego jest zdolny. To najbardziej wredny, zrozumiały i egoistyczny Ślizgon, jakiego kiedykolwiek poznała. Zaczęła żałować, że w ogóle zdecydowała się za nim iść. Jednak cieszyła się, że doszło tylko do pocałunku. Nie zniosła by dłużej bliskości jego ciała. Był taki męski. Gdy zasnęła, śniła jej się ciągle ta sama scena. Scena pocałunku w dormitorium Ślizgona. Tylko że we śnie odwzajemniła ten pocałunek. Czuła się tak dobrze w jego ramionach. Czuła się jakby poza nimi nie było niczego innego. Nic się nie liczyło. Tylko oni.
-----
Hejka! :)
W końcu skończyłam drugi rozdział. Mam nadzieję, że się spodoba, za wszelkie błędy przepraszam :) Dedykuję go mojej przyjaciółce Natalii i Rozalii Malfoy :*
Więc, zapraszam do czytania :* Chciałabym wiedzieć, ile osób czyta mojego bloga, wiec jeśli go czytasz, zostaw komentarz :D
Pozdrawiam
Slytherin Princess








































niedziela, 6 września 2015

Zapytanie ^^

Hejka ^^
Mam do was takie pytanko.
Wolelibyście, żebym wstawiała dwie krótsze notki dwa razy w tygodniu, czy jedną dłuższą raz w tygodniu? Piszcie ^^

Pozdrawiam :)

Slytherin Princess

Niespodziewane spotkanie

Hejka ;3
Na samym początku chciałabym zadedykować ten rozdział dla Rozalii Malfoy. Gdyby nie ona, mój blog nie miałby takiego pieknego szablonu. Jeszcze raz dziękuję :*
Wiem, że rozdział niezbyt długi, pisałam go dziś rano. Mam nadzieję, że wam się spodoba <3 Kolejne rozdziały będą pojawiać się co weekend.
Zapraszam do czytania i komentowania :)

Pozdrawiam :)

Slytherin Princess


- Dzień Dobry Herm! - powiedziała optymistyczne Ginny na przywitanie.
- Możesz zamknąć okno?
- Nie takiej odpowiedzi się spodziewałam, zwłaszcza że dzisiaj Wigilia. Zaraz, zaraz, ty jeszcze w łóżku? - po tych słowach Ginny energicznie ściągnęła kołdrę z Hermiony, która była ubrana jedynie w cienką koszulkę nocną.
- Nie zamknęłaś okna - odpowiedziała trzesąca się z zimna dziewczyna. Na całym ciele Hermiony pojawiła się dość mocno widoczna gęsia skórka.
- Jest już dziewiątą, a ty jeszcze byłaś w łóżku, więc nie miałam innego wyboru, niż wyciągnąć Cię z niego siłą. - odpowiedziała rudowłosa, a w jej oczach było widać pewność siebie.
- Wiesz, jak to się nazywa? Spytała trochę zdenerwowana Miona.
- Terapia szokowa? - odpowiedziała rozbawiona Ginny.
- Nie, ale można to tak określić. Nawet nie wiesz, jak mi zimno.
- Wiesz, że trzeba dziś jechać po prezenty?
- Wiem, wiem. Już się ubieram.
Po tych słowach Hermiona poszła do łazienki. Wzięła szybki prysznic, ubrała się w czerwoną, rozkloszowaną w pasie sukienkę. Do nich ubrała czarne rajstopy. Wyglądała bardzo ładnie. Zrobiła lekki makijaż i była gotowa do wyjścia.
- Wyglądasz bosko - usłyszała Hermiona, gdy wyszła z łazienki.
- Dziękuję, ty też - odpowiedziała.- Idziemy już? - spytała Ginny
-Tak, tak tylko jest problem.
- Jaki? - Ginny spytała zaniepokojona
- Nie wiem, co kupić Ronowi i Harry'emu...
- Coś wymyślimy po drodze - powiedziała radośnie.
Jak Hermiona kocha Święta. Żadne święta nie cieszą ją tak, jak Wigilia i Boże Narodzenie.
Założyła buty i już była gotowa, żeby wychodzić, ale jeszcze spojrzała w okno, żeby zobaczyć jaka jest pogoda. Niebo było całe zachmurzone, padał śnieg. Kochała taką pogodę, bo lubiła wtedy usiąść na fotelu przy kominku, okryć się kocem i poczytać swoją ulubioną książkę. Kominek+koc+książka=tercet idealny.
- Idzieemy - powiedziała przeciągając wyraz Ginny.
- A, tak, tak idziemy. Zamyśliłam się trochę.
Wyszły z dormitorium Hermiony, i udały się w stronę wyjścia z Hogwartu. Postanowiły iść powoli, aby po drodze móc porozmawiać, i pomyśleć nad prezentami dla przyjaciół.
- Nie uważasz, że Harry byłby zadowolony z nowej miotły? - spytała Ginny.
- Wydaje mi się, że może się spodziewać takiego prezentu. Kupmy mu coś razem, tak wspólnie. Nie uważasz, że to dobry pomysł? - powiedziała z pewnością siebie.
- To nie jest głupi pomysł...powiem nawet, że bardzo dobry. - powiedziała i uśmiechnęła się do Hermiony. - Gdzie najpierw? - spytała po krótkim czasie.
- Wiesz co Ginny, tak sobie myślę, że powinnyśmy wybrać się do mugolskich sklepów. Tam są tysiące prezentów, które na pewno ci się spodobają. - uśmiechnęła się.
- Okay, to teleportujmy się - powiedziała i złapała Hermionę za rękę. Po chwili razem przeniosły się do Londynu.
- Jak tu pięknie - Ginny już od pierwszej chwili zachwycała się wyglądem tego pięknego miasta.
Na środku wielkiego placu stała ogromna zielona choinka przystrojona w najróżniejsze ozdoby. Aniołki, bombki, gwiazdki i wiele, wiele innych. Tysiące metrów złotych i czerwonych łańcuchów choinkowych wisiało i pięknie komponowało się z kolorowymi lampkami.
- Taak, pięknie - odpowiedziała Hermiona, która także zachwycała się wielką choinką i wszystkimi ozdobami, które były wokół nich.
- Dobra, chodźmy już, bo jak tak będziemy tu stały to zamarzniemy
- Beze mnie się nigdzie nie ruszysz, nie znasz tego miasta - wredny uśmieszek pojawił się na twarzy Hermiony.
- Nie usmiechaj się tak, bo wyglądasz, jak Malfoy - po tych słowach uśmiech zniknął z ust Hermiony.
- Coo? Tylko nie porównuj mnie do tej fretki, dobrze?
- Pod jednym warunkiem.
- Jakim? - Herm trochę się przeraziła, bo Ginny mogła wpaść na najbardziej szalone pomysły świata.
- Nie rób już nigdy więcej takiej miny, bo będę mówić do ciebie Malfoyówno - dało się zobaczyć rozbawienie na twarzy Ginny.
- Już nigdy - Miona też zaczęła się śmiać.
- To idziemy? - spytała ruda.
- Idziemy, idziemy - uśmiechnęła się.

Udały się do sklepu, który był otwarty tylko na okres świąt Bożego Narodzenia. Były w nim najróżniejsze prezenty. Szaliki, kubki, nawet sanie do złudzenia przypominające te, którymi jeździ Święty Mikołaj.
- Ginny, twoja mama lubi dekoracje, tak?
- Tak, a co?
- Widzisz te sanie? Byłyby idealne dla niej. - wiedziała, że ruda się z nią zgodzi, więc ruszyła do ekspedientki, żeby zapytać o cenę.
Cóż, nie były zbyt tanie, ale wiedziały, że Molly będzie przeszczęśliwa, więc je kupiły. Sanie były dość duże, więc zmniejszyły je, a potem wyczyściły pamięć sprzedawczyni, która gdy to zobaczyła, prawie zemdlała.
- Prezent dla mamy już jest, teraz Harry i Ron.
- Może kupimy Ronowi nowy kask do Quidicha? - zapytała Herm.
- Super pomysł, ale to zrobimy po powrocie z Londynu.- odpowiedziała.
- Co spodobało by się Harry'emu?
- Mam pomysł! - krzyknęła Ginny, a przechodzący obok ludzie spojrzeli się na nią krzywym wzrokiem.
- Ja nie mam pomysłu, oświeć mnie.
- Pamiętasz, Harry ma ostatnio dziwne sny. Może by mu kupić dziennik, który sam zapisuje to, co śniło się właścicielowi? Ten dziennk nazywał się chyba "Senny Dziennik"
- Śmieszna nazwa - roześmiała się Hermiona.
- Wydaje mi się, że spodoba mu się ten prezent.
- Okay idziemy po kask, potem po dziennik.
Przeteleportowały się do Hogsmade, po czym poszły kupić zaplanowane prezenty. Kupiły jeszcze kilka prezentów dla przyjaciół m.in. zielone skarpetki w kropki dla Luny. Po zakupach poszły na piwo kremowe. Po dość męczącym dniu postanowiły przygotować się na Wigilijną kolację. W tym roku święta postanowiły spędzić w Hogwarcie, miały zamiar teleportować się do domu Weasleyów tylko na Wigilię i Boże Narodzenie. Gdy były gotowe, przeniosły się do domu Ginny. Stół był pięknie udekorowany. Na nim było wiele potraw, z których Herm rozpoznała zaledwie kilka. Dom był pięknie przyozdobiony. Miona żałowała, że nie mogła tych świąt spędzić z rodzicami. Przypomniała sobie wszystkie te cudowne chwile spędzone z nimi. Po jej policzku popłynęły łzy. Otarła je szybko, żeby nikt nie zauważył. Niestety, to nie umknęło uwadze Ginny.
- Mionka, co jest? Spytał ruda z troską.
- Nic, nic, to tylko wspomnienia związane z rodzicami. Tak sobie o nich pomyślałam, i szkoda że ich tu z nami nie ma.
Po tych słowach Hermiona przytuliła się do Ginny i pozwoliła popłynąć łzom. Po chwili już wszystko było w porządku, wszyscy zebrali się przy stole. Po chwili wszyscy składali sobie życzenia. Teraz Herm rozmawiała z Ronem.
- Mionko, życzę ci, żebyś z dnia na dzień była coraz lepsza, i mam nadzieję, że kiedyś między nami będzie coś więcej, niż tylko przyjaźń. Ron przytulił Hermionę tak mocno, że aż zabrakło jej tchu. Przez chwilę zastanowiła się nad słowami przyjaciela, ale potem złożyła na jego policzku delikatny pocałunek. Chłopak zarumienił się, ale szybko to ukrył. Była szczęśliwa. To były najlepsze święta bez rodziców, jakie mogła sobie wyobrazić. Czuła się jakby, była członkiem rodziny Weasleyów. Przecież była, ale nieoficjalnie. Molly kochała jak własną matkę. Po tym jak wszyscy złożyli sobie życzenia, zaczęli dosiadać się do stołu, aby posmakować tych wszystkich pyszności przygotowanych przez Molly.
- Jak wam smakują pierożki, kochani? -  zapytała szczęśliwa pani domu.
- Pyszności - odezwali się chórem, zajadając się pierożkami z nadzieniem dyniowym.
Wszyscy zgromadzeni jedli jeszcze ponad godzinę, rozmawiając o wszystkim. Na koniec Molly ucałowała ich na dobranoc i życzyła im dobrej nocy. Hermiona i Ginny teleportowały się do dormitorium Herm. Ruda była bardzo zmęczona, więc postanowiła zostać na noc u przyjaciółki.
- Miona, mogę mieć do ciebie prośbę? - zapytała zaspana dziewczyna.
- Proś, o co chcesz - odpowiedziała równie zmęczonym głosem.
- Pojedziemy jutro do Londynu? Tam jest tak pięknie, mogłybyśmy trochę pozwiedzać. Chciałabym bardziej poznać to miasto.
- Oczywiście, ale jutro - po tych słowach Hermiona zasnęła.

Obudziły się po dziewiątej i szybko wyskoczyły z łóżka.
- PREZENTY - krzyknęła Ginny i szybko teleportowała się do domu. Herm zrobiła to samo.
Gdy były na miejcu, zorientowały się, że są w piżamach. Nie przeszkadzało im to, gdyż ich piżamy były dość zakrywające ciało. Szybko dobiegły do wielkiej choinki i zaczęły szukać swoich prezentów.
- Ginny, to chyba twój - powiedziała Herm i podała Ginny dość dużą paczkę. Sama znalazła swój prezent chwilę później.
Ginny dostała piękny czerwony płaszcz sięgający do połowy ud, który był idealny na zimowe dni. Miona zaś dostała zbiór baśni, które były jej znajome.
- Skądś znam te książki... - powiedziała, i po chwili zamyślenia zorientowała się, że takie same baśnie w dzieciństwie czytała jej mama. Poczuła ciepło na sercu. Po chwili wszyscy domownicy rozpakowywali swoje prezenty. Harry i Ron, gdy tylko zobaczyli swoje prezenty nie wiedzieli, co powiedzieć.
- Zawsze o takim marzyłem - powiedział szczęśliwy Ron, przymierzając nowy kask do Quidicha. Wyglądał w nim dużo lepiej, niż w tym poprzednim. Ginny i Hermiona spojrzały na siebie z dumą, gdyż wiedziały, że dobrze dobrały prezent.
Harry także bardzo ucieszył się ze swojego prezentu, bo wiedział, że dziennik snów może być bardzo przydatny. Jego sny mogły być związane z tym, co miało się wydarzyć w niedalekiej przyszłości.
- Dziękuję - powiedział Wybraniec i przytulił obie dziewczyny.
Po chwili Ginny i Miona postanowiły, że przeniosą się do swoich dormitoriów, aby przebrać się i zabrać torebki.

Przeniosły się do tego samego miejsca w Londynie, co wczoraj. Przeszły krótki dystans, i chciały usiąść na ławce, ale zobaczyły, że już ktoś tam siedzi. Ta twarz była znajoma. Obie znały tę bladą, zimną twarz.
- Co on robi w mugolskim mieście - powiedziała zdziwiona Herm.
Ginny podeszła do blondyna i pewnym siebie tonem zapytała:
- Patrzcie, patrzcie. Kogo my tu mamy? Pan Fretka we własnej osobie. Co pan robi w Boże Narodzenie w mugolskim mieście? - nie spuszczała wzroku z Malfoya.
- Idźcie stąd - powiedział poważnym głosem nie patrząc na żadną z dziewczyn.
- Nie pójdziemy, dopóki nie wyjaśnisz nam co tu robisz - ruda nie chciała odpuścić, czekała na odpowiedź.
- Nie wasz interes - teleportował się, i tyle go widziały.
- Co on tu robił? - spytała Herm, która stała jak wryta.
- Nie wiem, ale się dowiem. Chodźmy już - po tych słowach dziewczyny wybrały się na długi spacer po mieście.