niedziela, 6 września 2015

Niespodziewane spotkanie

Hejka ;3
Na samym początku chciałabym zadedykować ten rozdział dla Rozalii Malfoy. Gdyby nie ona, mój blog nie miałby takiego pieknego szablonu. Jeszcze raz dziękuję :*
Wiem, że rozdział niezbyt długi, pisałam go dziś rano. Mam nadzieję, że wam się spodoba <3 Kolejne rozdziały będą pojawiać się co weekend.
Zapraszam do czytania i komentowania :)

Pozdrawiam :)

Slytherin Princess


- Dzień Dobry Herm! - powiedziała optymistyczne Ginny na przywitanie.
- Możesz zamknąć okno?
- Nie takiej odpowiedzi się spodziewałam, zwłaszcza że dzisiaj Wigilia. Zaraz, zaraz, ty jeszcze w łóżku? - po tych słowach Ginny energicznie ściągnęła kołdrę z Hermiony, która była ubrana jedynie w cienką koszulkę nocną.
- Nie zamknęłaś okna - odpowiedziała trzesąca się z zimna dziewczyna. Na całym ciele Hermiony pojawiła się dość mocno widoczna gęsia skórka.
- Jest już dziewiątą, a ty jeszcze byłaś w łóżku, więc nie miałam innego wyboru, niż wyciągnąć Cię z niego siłą. - odpowiedziała rudowłosa, a w jej oczach było widać pewność siebie.
- Wiesz, jak to się nazywa? Spytała trochę zdenerwowana Miona.
- Terapia szokowa? - odpowiedziała rozbawiona Ginny.
- Nie, ale można to tak określić. Nawet nie wiesz, jak mi zimno.
- Wiesz, że trzeba dziś jechać po prezenty?
- Wiem, wiem. Już się ubieram.
Po tych słowach Hermiona poszła do łazienki. Wzięła szybki prysznic, ubrała się w czerwoną, rozkloszowaną w pasie sukienkę. Do nich ubrała czarne rajstopy. Wyglądała bardzo ładnie. Zrobiła lekki makijaż i była gotowa do wyjścia.
- Wyglądasz bosko - usłyszała Hermiona, gdy wyszła z łazienki.
- Dziękuję, ty też - odpowiedziała.- Idziemy już? - spytała Ginny
-Tak, tak tylko jest problem.
- Jaki? - Ginny spytała zaniepokojona
- Nie wiem, co kupić Ronowi i Harry'emu...
- Coś wymyślimy po drodze - powiedziała radośnie.
Jak Hermiona kocha Święta. Żadne święta nie cieszą ją tak, jak Wigilia i Boże Narodzenie.
Założyła buty i już była gotowa, żeby wychodzić, ale jeszcze spojrzała w okno, żeby zobaczyć jaka jest pogoda. Niebo było całe zachmurzone, padał śnieg. Kochała taką pogodę, bo lubiła wtedy usiąść na fotelu przy kominku, okryć się kocem i poczytać swoją ulubioną książkę. Kominek+koc+książka=tercet idealny.
- Idzieemy - powiedziała przeciągając wyraz Ginny.
- A, tak, tak idziemy. Zamyśliłam się trochę.
Wyszły z dormitorium Hermiony, i udały się w stronę wyjścia z Hogwartu. Postanowiły iść powoli, aby po drodze móc porozmawiać, i pomyśleć nad prezentami dla przyjaciół.
- Nie uważasz, że Harry byłby zadowolony z nowej miotły? - spytała Ginny.
- Wydaje mi się, że może się spodziewać takiego prezentu. Kupmy mu coś razem, tak wspólnie. Nie uważasz, że to dobry pomysł? - powiedziała z pewnością siebie.
- To nie jest głupi pomysł...powiem nawet, że bardzo dobry. - powiedziała i uśmiechnęła się do Hermiony. - Gdzie najpierw? - spytała po krótkim czasie.
- Wiesz co Ginny, tak sobie myślę, że powinnyśmy wybrać się do mugolskich sklepów. Tam są tysiące prezentów, które na pewno ci się spodobają. - uśmiechnęła się.
- Okay, to teleportujmy się - powiedziała i złapała Hermionę za rękę. Po chwili razem przeniosły się do Londynu.
- Jak tu pięknie - Ginny już od pierwszej chwili zachwycała się wyglądem tego pięknego miasta.
Na środku wielkiego placu stała ogromna zielona choinka przystrojona w najróżniejsze ozdoby. Aniołki, bombki, gwiazdki i wiele, wiele innych. Tysiące metrów złotych i czerwonych łańcuchów choinkowych wisiało i pięknie komponowało się z kolorowymi lampkami.
- Taak, pięknie - odpowiedziała Hermiona, która także zachwycała się wielką choinką i wszystkimi ozdobami, które były wokół nich.
- Dobra, chodźmy już, bo jak tak będziemy tu stały to zamarzniemy
- Beze mnie się nigdzie nie ruszysz, nie znasz tego miasta - wredny uśmieszek pojawił się na twarzy Hermiony.
- Nie usmiechaj się tak, bo wyglądasz, jak Malfoy - po tych słowach uśmiech zniknął z ust Hermiony.
- Coo? Tylko nie porównuj mnie do tej fretki, dobrze?
- Pod jednym warunkiem.
- Jakim? - Herm trochę się przeraziła, bo Ginny mogła wpaść na najbardziej szalone pomysły świata.
- Nie rób już nigdy więcej takiej miny, bo będę mówić do ciebie Malfoyówno - dało się zobaczyć rozbawienie na twarzy Ginny.
- Już nigdy - Miona też zaczęła się śmiać.
- To idziemy? - spytała ruda.
- Idziemy, idziemy - uśmiechnęła się.

Udały się do sklepu, który był otwarty tylko na okres świąt Bożego Narodzenia. Były w nim najróżniejsze prezenty. Szaliki, kubki, nawet sanie do złudzenia przypominające te, którymi jeździ Święty Mikołaj.
- Ginny, twoja mama lubi dekoracje, tak?
- Tak, a co?
- Widzisz te sanie? Byłyby idealne dla niej. - wiedziała, że ruda się z nią zgodzi, więc ruszyła do ekspedientki, żeby zapytać o cenę.
Cóż, nie były zbyt tanie, ale wiedziały, że Molly będzie przeszczęśliwa, więc je kupiły. Sanie były dość duże, więc zmniejszyły je, a potem wyczyściły pamięć sprzedawczyni, która gdy to zobaczyła, prawie zemdlała.
- Prezent dla mamy już jest, teraz Harry i Ron.
- Może kupimy Ronowi nowy kask do Quidicha? - zapytała Herm.
- Super pomysł, ale to zrobimy po powrocie z Londynu.- odpowiedziała.
- Co spodobało by się Harry'emu?
- Mam pomysł! - krzyknęła Ginny, a przechodzący obok ludzie spojrzeli się na nią krzywym wzrokiem.
- Ja nie mam pomysłu, oświeć mnie.
- Pamiętasz, Harry ma ostatnio dziwne sny. Może by mu kupić dziennik, który sam zapisuje to, co śniło się właścicielowi? Ten dziennk nazywał się chyba "Senny Dziennik"
- Śmieszna nazwa - roześmiała się Hermiona.
- Wydaje mi się, że spodoba mu się ten prezent.
- Okay idziemy po kask, potem po dziennik.
Przeteleportowały się do Hogsmade, po czym poszły kupić zaplanowane prezenty. Kupiły jeszcze kilka prezentów dla przyjaciół m.in. zielone skarpetki w kropki dla Luny. Po zakupach poszły na piwo kremowe. Po dość męczącym dniu postanowiły przygotować się na Wigilijną kolację. W tym roku święta postanowiły spędzić w Hogwarcie, miały zamiar teleportować się do domu Weasleyów tylko na Wigilię i Boże Narodzenie. Gdy były gotowe, przeniosły się do domu Ginny. Stół był pięknie udekorowany. Na nim było wiele potraw, z których Herm rozpoznała zaledwie kilka. Dom był pięknie przyozdobiony. Miona żałowała, że nie mogła tych świąt spędzić z rodzicami. Przypomniała sobie wszystkie te cudowne chwile spędzone z nimi. Po jej policzku popłynęły łzy. Otarła je szybko, żeby nikt nie zauważył. Niestety, to nie umknęło uwadze Ginny.
- Mionka, co jest? Spytał ruda z troską.
- Nic, nic, to tylko wspomnienia związane z rodzicami. Tak sobie o nich pomyślałam, i szkoda że ich tu z nami nie ma.
Po tych słowach Hermiona przytuliła się do Ginny i pozwoliła popłynąć łzom. Po chwili już wszystko było w porządku, wszyscy zebrali się przy stole. Po chwili wszyscy składali sobie życzenia. Teraz Herm rozmawiała z Ronem.
- Mionko, życzę ci, żebyś z dnia na dzień była coraz lepsza, i mam nadzieję, że kiedyś między nami będzie coś więcej, niż tylko przyjaźń. Ron przytulił Hermionę tak mocno, że aż zabrakło jej tchu. Przez chwilę zastanowiła się nad słowami przyjaciela, ale potem złożyła na jego policzku delikatny pocałunek. Chłopak zarumienił się, ale szybko to ukrył. Była szczęśliwa. To były najlepsze święta bez rodziców, jakie mogła sobie wyobrazić. Czuła się jakby, była członkiem rodziny Weasleyów. Przecież była, ale nieoficjalnie. Molly kochała jak własną matkę. Po tym jak wszyscy złożyli sobie życzenia, zaczęli dosiadać się do stołu, aby posmakować tych wszystkich pyszności przygotowanych przez Molly.
- Jak wam smakują pierożki, kochani? -  zapytała szczęśliwa pani domu.
- Pyszności - odezwali się chórem, zajadając się pierożkami z nadzieniem dyniowym.
Wszyscy zgromadzeni jedli jeszcze ponad godzinę, rozmawiając o wszystkim. Na koniec Molly ucałowała ich na dobranoc i życzyła im dobrej nocy. Hermiona i Ginny teleportowały się do dormitorium Herm. Ruda była bardzo zmęczona, więc postanowiła zostać na noc u przyjaciółki.
- Miona, mogę mieć do ciebie prośbę? - zapytała zaspana dziewczyna.
- Proś, o co chcesz - odpowiedziała równie zmęczonym głosem.
- Pojedziemy jutro do Londynu? Tam jest tak pięknie, mogłybyśmy trochę pozwiedzać. Chciałabym bardziej poznać to miasto.
- Oczywiście, ale jutro - po tych słowach Hermiona zasnęła.

Obudziły się po dziewiątej i szybko wyskoczyły z łóżka.
- PREZENTY - krzyknęła Ginny i szybko teleportowała się do domu. Herm zrobiła to samo.
Gdy były na miejcu, zorientowały się, że są w piżamach. Nie przeszkadzało im to, gdyż ich piżamy były dość zakrywające ciało. Szybko dobiegły do wielkiej choinki i zaczęły szukać swoich prezentów.
- Ginny, to chyba twój - powiedziała Herm i podała Ginny dość dużą paczkę. Sama znalazła swój prezent chwilę później.
Ginny dostała piękny czerwony płaszcz sięgający do połowy ud, który był idealny na zimowe dni. Miona zaś dostała zbiór baśni, które były jej znajome.
- Skądś znam te książki... - powiedziała, i po chwili zamyślenia zorientowała się, że takie same baśnie w dzieciństwie czytała jej mama. Poczuła ciepło na sercu. Po chwili wszyscy domownicy rozpakowywali swoje prezenty. Harry i Ron, gdy tylko zobaczyli swoje prezenty nie wiedzieli, co powiedzieć.
- Zawsze o takim marzyłem - powiedział szczęśliwy Ron, przymierzając nowy kask do Quidicha. Wyglądał w nim dużo lepiej, niż w tym poprzednim. Ginny i Hermiona spojrzały na siebie z dumą, gdyż wiedziały, że dobrze dobrały prezent.
Harry także bardzo ucieszył się ze swojego prezentu, bo wiedział, że dziennik snów może być bardzo przydatny. Jego sny mogły być związane z tym, co miało się wydarzyć w niedalekiej przyszłości.
- Dziękuję - powiedział Wybraniec i przytulił obie dziewczyny.
Po chwili Ginny i Miona postanowiły, że przeniosą się do swoich dormitoriów, aby przebrać się i zabrać torebki.

Przeniosły się do tego samego miejsca w Londynie, co wczoraj. Przeszły krótki dystans, i chciały usiąść na ławce, ale zobaczyły, że już ktoś tam siedzi. Ta twarz była znajoma. Obie znały tę bladą, zimną twarz.
- Co on robi w mugolskim mieście - powiedziała zdziwiona Herm.
Ginny podeszła do blondyna i pewnym siebie tonem zapytała:
- Patrzcie, patrzcie. Kogo my tu mamy? Pan Fretka we własnej osobie. Co pan robi w Boże Narodzenie w mugolskim mieście? - nie spuszczała wzroku z Malfoya.
- Idźcie stąd - powiedział poważnym głosem nie patrząc na żadną z dziewczyn.
- Nie pójdziemy, dopóki nie wyjaśnisz nam co tu robisz - ruda nie chciała odpuścić, czekała na odpowiedź.
- Nie wasz interes - teleportował się, i tyle go widziały.
- Co on tu robił? - spytała Herm, która stała jak wryta.
- Nie wiem, ale się dowiem. Chodźmy już - po tych słowach dziewczyny wybrały się na długi spacer po mieście.












8 komentarzy:

  1. Witam witam! :** Rozdział bardzo mi się spodobał :* Jest trochę przykrótki, ale mam nadzieję, że z czasem rozdziały, będą coraz dłuższe. ;) Wyłapałam małe błędy, ale nie są one jakoś specjalnie rażące. Malfoy w mugolskim mieście? Co on tam robił? :) Z niecierpliwością, czekam na rozdział 2 ;) Pozdrawiam, i życzę weny!! ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Postaram się, żeby rozdziały były coraz dłuższe, i dziękuję za krytykę. Dzięki niej wiem, co poprawić :**

    OdpowiedzUsuń
  3. Tajemniczo 💗 ale romantycznie 😘 Pozdrawiam i życzę weny 😉

    OdpowiedzUsuń
  4. Ciekawy rozdział. Ciekawi mnie co tam kombinował Draco. Już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału! *o*

    OdpowiedzUsuń
  5. Boże jesteś cudowna właśnie komentowałam poprzedni post a ty parze nowy ♡♡♡♡ zapraszam do mnie http://ffswiatmagi.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń
  6. "Molly kochała ją jak własną matkę"? Chyba jak córkę? :)

    Rozdział króciutki, ale dało się wyczuć magię świąt. I pomyśleć, że to już tak niedługo... Trochę mi zabrakło opisów, bo opisy są zawsze najbardziej magiczne, ale jest ok. Ciekawe po co Draco tam siedział...

    Pozdrawiam i życzę weny,
    mini-dramione.blogspot.com
    hg-ss-we-snie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Draco w mugolskim świecie? tego jeszcze nie grali... coż...na pewno to niczego dobrego nie wrózy..
    ogólnie rozdział dobry, choć tu i ówdzie pojawiaja sie drobne błędy. Generalnie jednal udziela sie swiateczny nastrój. no i szkoda Mionki, bo świeta bez rodziców.

    www.swiatlocienn.blog.pl

    OdpowiedzUsuń