Witajcie!
Na wstępie przepraszam, przepraszam i jeszcze raz przepraszam. Wena zabrała psa i poszła na spacer. Ale postaram się wam to wynagrodzić. I dziękuję za wszystkie komentarze pod moimi ostatnimi rozdziałami. Cieszę się, że chociaż ktoś czyta mojego bloga :) Tą miniaturkę piszę w ramach przeprosin. Będzie się składać z kilku części. Jeszcze nie wiem z ilu, zależy od weny xd. A teraz zapraszam do czytania, i mam nadzieję, że ktoś zostawi chociaż mały komentarzyk ;)
Pozdrawiam <3
Slytherin Princess
Zakazany Las. Nikt by się nie spodziewał, że to tu pozna tego, który na zawsze zmieni jej życie. Nie, jeszcze raz. Nie poza go. Rozszyfruje. Znają się od sześciu lat, ale dopiero teraz los postanowił zabawić się ich kosztem. Nie, żeby było w tym coś złego, ale mógł chociaż dać jakiś znak.
Listopad. Koniec jesieni, a raczej początek zimy. Hermiona właśnie wybierała się do Hogsmade po miód dla chorej Ginny, gdy jej uwagę przyciągnęło dziwne światełko świecące gdzieś w oddali. Nie. Nie w oddali. To światełko świeci z Zakazanego Lasu.
- Ciekawe... - powiedziała sama do siebie przyglądając się światełku, które jakby świeciło coraz słabiej. Musi się dowiedzieć co to. Kupi miód i szybko pójdzie to sprawdzić.
Kupienie miodu zajęło jej 15 minut. Teraz mogła spokojnie wybrać się do Zakazanego Lasu. Szła spokojnie, licząc kroki. Było już dość późno i zaczęło się ściemniać, więc postanowiła użyć różdżki, żeby oświetlić sobie drogę. Była już blisko. Bardzo blisko. Światełko nie było same. Właściwie to światełko wydobywało się z czyjejś różdżki. Jego różdżki.
- Malfoy...? - zapytała spokojnie, jakby bała się, że przestraszy chłopaka. Był dość strachliwy jak na Ślizgona. No tak. Przecież to Gryffoni odznaczali się odwagą, nie Ślizgoni. Podeszła jeszcze bliżej. Spojrzał na nią. Jego spojrzenie było przepełnione bólem. Było widać, że niewyobrażalnie cierpiał.
- Czego chcesz szla... Granger? - jego głos z każdą chwilą coraz bardziej się załamywał. Kto by pomyślał. Ten, który nigdy nie okazuje emocji, teraz siedzi pod drzewem w Zakazanym Lesie i płacze. Hmmm...dziwne.
- Widziałam światełko, które stąd dobiegło i przyszłam sprawdzić. Jeśli chcesz, już pójdę, chciałam tylko sprawdzić...
- Sprawdziłaś? No to możesz już sobie iść. - biła od niego obojętność. Nie, żeby obchodziły ją problemy Malfoya, ale nie lubiła patrzeć na ludzkie cierpienie. Nieważne, czy to Malfoy, czy ktoś inny. Po prostu nie lubiła na to patrzeć. Czuła wtedy wewnętrzny ból.
- Dobrze, trzymaj się. - poklepała go po ramieniu i ruszyła w drogę. Zatrzymała się na chwilę i dodała:
- Nikomu nie powiem.
Świetny początek! Mam nadzieję, że kolejna część pojawi się za niedługo (no i koejny rozdział Twojego ff;) ).
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie na nowe rozdziały :)
Gorąco pozdrawiam i życzę weny! Johanna Malfoy
No i pozytywnie! Czekam na więcej!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny ;3
Zapraszam do mnie ;)
http://magiczny-swiat-rachel-trust.blogspot.com