niedziela, 20 września 2015

"Teraz ty będziesz moją marionetką"

Hejka wszystkim! :)
Ten rozdział pisało mi się wyjątkowo łatwo i jestem z niego zadowolona :) Nie jest może najdłuższy, ale zamieściłam w nim wszystko to, co chciałam w nim zamieścić. Mam nadzieję, że wam się spodoba i nie zostaje mi nic innego, niż życzenie wam miłego czytania :*
Pozdrawiam
Slytherin Princess

Obudziła się niewyspana. Płakała pół nocy, jej oczy były czerwone i opuchnięte, a głos zachrypnięty. Nie wiedziała, co ze sobą zrobić. Wiedziała jedno. Na pewno nie pokaże się dziś nikomu na oczy. Zaklęciem zamknęła drzwi tak, aby nikt nie mógł do niej wejść. Wstała z łóżka poszła do łazienki. Oparła ręce na umywalce i spojrzała w swoje odbicie. Jej twarz nie wyglądała za dobrze. Czerwone, napuchnięte oczy sprawiały, że wyglądała jak zombie. Czuła sie jeszcze gorzej niz wyglądała. Bolała ją głowa, dzwoniło jej w uszach i bolało ją gardło. Wzięła z szafki leki przeciwbólowe i postanowiła zrobić sobie relaksującą kąpiel. Zaklęciem zmieniła prysznic w wannę. Odkręciła kurki i poszła po reczniki i szlafrok. Gdy wróciła, wanna była pełna wody. Wrzuciła jeszcze barwiącą kulę, i po chwili woda miała piękny, morski kolor. Hermiona rozebrała się i zanurzyła się w ciepłej, pachnącej morzem wodzie. Zamknęła oczy i zobaczyła wszystkie zdarzenia z poprzedniego dnia. Skrytka, Draco, pocałunek, to za dużo jak na jeden dzień. Przez chwilę przez jej głowę przeleciała myśl, że pocałunek był przyjemny. Skarciła się za to. Nie mogła tak myśleć. Malfoy to wróg. Musi się na nim zemścić. Na pewno coś wymyśli. Ale nie teraz, teraz odpoczywa i relaksuje się, aby zapomnieć o tym wszystkim. Chociaż na chwilę. Oparła głowę na ręczniku i zamknęła oczy. Zasnęłaby, gdyby nie usłyszała pukania do drzwi. Nie zareagowała, to był jej dzień. Tylko jej, nie chciała z nikim rozmawiać, z nikim się spotykać. Chciała po prostu pomyśleć nad wszystkim, a przy okazji pomyśleć nad planem zemsty. Po dziesięciu minutach pukanie do drzwi ucichło. Z wanny wyszła po czterdziestu minutach. Czuła się dużo lepiej. Podeszła do lustra i zrobiła lekki makijaż. Po wyjściu z łazienki podeszła do szafy i wyjęta z niej zwykłe dżinsowe spodnie i białą, ciasną bluzkę. Niby wyglądała normalnie, ale bluzka dodawała tego "czegoś".
                            ~~~~~
Powolnym krokiem udała się do Wielkiej Sali, aby spokojnie zjeść śniadanie. Miała nadzieję, że nie spotka nikogo. Po prostu nikogo. Chciała zjeść śniadanie i iść do swojego dormitorium. Zaszyć się tam i przesiedzieć cały dzień na czytaniu. I oczywiście obmyślaniu planu zemsty. Tak, to był jej dzisiejszy cel. Ginny nie było dzisiaj w Hogwarcie, została jeszcze kilka dni w Norze. Hermiona usiadła na końcu stołu i nałożyła sobie na talerz dwa tosty. Nie była jakoś specjalnie głodna, ale wiedziała, że musi coś zjeść. Miała już zabierać się do jedzenia, gdy go zobaczyła. Wszedł do Wielkiej Sali jak gdyby nigdy nic, i spojrzał na nią swoim przenikliwym wzrokiem. Patrzył an nią, jakby nic się nie stało. Po całym jej ciele przeszły ciarki. Odwzajemniła spojrzenie, ale w jej oczach było widać nienawiść i obrzydzenie. Usiadł przy swoim stole tak, żeby siedzieć naprzeciwko niej. Zaczęła jeść tosty, ale cały czas czuła na sobie jego spojrzenie. Gdy zjadła szybkim krokiem wyszła z sali. Myślała tylko o jednym, szybko dostać się do dormitorium. Poszedł za nią. Szedł spokojnie, czekając aż skręci w jakiś zakątek. Wiedział, gdzie jest jej skrytka, i wiedział, jak to wykorzysta. Był tak blisko niej, że czuła na sobie jego oddech. Szedł jednak tak spokojnie, że Hermiona nic nie podejrzewała. Gdy przechodziła obok skrytki, Draco popchnął ją tak szybko, że nie zdążyła zareagować. Chwilę później stała naprzeciwko blondyna i wpatrywała mu się w oczy. Żadne z nich nie wykonywało żadnego ruchu, patrzyli sobie ciągle w oczy.
- Granger, czemu wczoraj tak szybko uciekłaś? Mogło być bardzo miło... - jego spojrzenie mówiło samo za siebie, chciał ją uwieść.
- Chyba sobie żartujesz! - nie mogę na Ciebie patrzeć, a ty mówisz, że mogło być miło?!?! - gdyby nie to, że Draco założył barierę wyciszającą, cała szkoła dowiedziała by się o "ich" tajnej skrytce.
- A poza tym skąd wiedziałeś o tym miejscu? - z każdym wypowiedzianym słowem była coraz bardziej wściekła.
- Byłaś niewystarczająco uważna, moja droga - widząc wściekłą Hermionę, Draco nie mógł się powstrzymać od komentarza. Chciał ją jeszcze bardziej zdenerwować, więc przysunął się bliżej niej. Jej reakcja była wiadoma.
- Jeszcze krok - wyciągnęła różdżkę, a Malfoy zrobił zdziwioną minę. Myślał, że będzie stała jak spetryfikowana, a ona co? Wyciąga różdżkę i kieruje w jego stronę.
- Czy ty wiesz z kim zadzierasz?
- Tak, wiem. Z nadętym, tlenionym, i nazbyt bardzo pewnym siebie kretynem. Malfoy nie wytrzymał i popchnął ją na ścianę. Potem szepnął jej cicho do ucha, tak jakby wkoło było pełno ludzi.
- Uważaj na słowa Granger. Następnym razem nie będę taki delikatny - chciał już wychodzić, ale Herm zdążyła wedrzeć się do jego umysłu, aby zobaczyć czy wybiera się gdzieś w przyszłym czasie. Z jego myśli wyczytała, że wybiera się do Nowojorskiego klubu w Sylwestra.
- Dziwne, Nowy Jork to mugolskie miasto... - pomyślała i zobaczyła, że chłopak zniknął. Już wiedziała jak się zemścić.
                            ~~~~~

Tydzień później

Obudziła się. Wstała powoli z łóżka i udała się do łazienki. Tam bez pośpiechu wzięła ciepły prysznic, umyła zęby i zrobiła makijaż. W końcu dziś Sylwester, mogła zaszaleć. Zrobiła cienką kreskę zakończoną idealną jaskółką. Rzęsy podkreśliła tuszem aby dopełnić efekt. Na usta nałożyła delikatny błyszczyk, aby nie wyglądać zbyt wyzywająco. Ubrała się niby jak zwykle, ale jednak inaczej. Założyła zwykłe czarne rurki, a do nich top z dość mocno wyciętym dekoltem. Na top założyła skórzaną ramoneskę.
-- co zrobić z włosami? - chciała wyglądać inaczej niż zwykle, ale jednak bardziej kobieco i seksownie, więc postanowiła przejrzeć kilka magazynów o urodzie. Już po chwili na jej głowie zagościł wysoko upięty kok. Pociemniła sobie włosy do koloru prawie czarnego. Wyglądała bardzo zmysłowo. Kok byl upięty dość wysoko, co bardzo podkreślało jej smukłą szyję. Była z siebie dumna.
- Dzisiejszy dzień będzie wyjątkowy - powiedziała sama do siebie.
                            ~~~~~
Po śniadaniu poszła do dormitorium Ginny, aby pomóc jej w dobraniu odpowiednich ubrań na dzisiejszą imprezę. Wybierały się do mugolskiego baru na obrzeżach Nowego Jorku. Chciały się dobrze zabawić. Chociaż raz zapomnieć o szkole i tych wszystkich z nią związanych sprawach.
- Herm, co sądzisz o tej? - Ginny zrezygnowana przeglądaniem wszystkich swoich ubrań pokazywała przyjaciółce ostatnią sukienkę znalezioną w szafie, gdy nagle Hermionę jakby oświeciło.
- Ginny, mam świetny pomysł! - dziewczyna podekscytowana swoim pomysłem złapała Ginny za rękę i przyciągnęła do lustra.
- W jakich kolorach czujesz się najlepiej? - zapytała ze skupieniem brunetka.
- Hmmm... pomyślmy... wydaje mi się że to fiolet i czerń. Tak, fiolet i czerń to zdecydowanie moje kolory - odpowiedziała rudowłosa z uśmiechem na ustach. Po chwili na ciele Ginny pojawiła się piękna, czarna rozkloszowana od pasa w dół sukienka. Na samym dole połyskiwały filetowe kryształki, które ślicznie mieniły się w blasku słońca.
- Herm, nie uważasz, że będzie mi w niej zimno? - zapytała niepewnie ruda, gdy zobaczyła, że sukienka nie ma ramion. Przyjaciółka od razu magicznie stworzyła rękawy 3/4 i dołączyła je do sukienki. Teraz Ginny była zachwycona. Sukienka sięgała do połowy ud, a według Hermiony była to idealna długość.
- Herm, teraz ty wyglądasz jak buntowniczka, a ja jak księżniczka - po spojrzeniu w lustro i ocenieniu wyglądu obu strojów dziewczyny zdecydowały, że właśnie w takim wydaniu wybiorą się na dzisiejszą imprezę.
                            ~~~~~
Godzina 20:00. Ginny jeszcze tylko poprawiała makijaż, i po chwili obie przyjaciółki były gotowe do wyjścia.
- Ginny, złap mnie za ramię - po tych słowach ruda złapała przyjaciółkę za ramię, i już chwilę później były przed Nowojorskim klubem.
- Herm, jest jeszcze wcześnie, pewnie nikogo tam nie ma. Chodź się przejść - Ginny lubiła zwiedzać, a że Hermiona znała wiele mugolskich miast, i ruda to wykorzystywała. Kiedy tylko się dało, wyciągała ją do miast o których wyczytała w gazetach Hermiony. Dziewczyna, że nie miała nic innego do roboty, najzwyczajniej w świecie się zgadzała. Chwilkę później przechadzały sie po opustoszałych ulicach miasta.
- Herm, czemu nikogo nie ma - Ginny była trochę zdziwiona nieobecnością ludzi w tym wielkim mieście.
- Dziś Sylwester, wszyscy albo zrobili domówki, albo bawią się świetnie w klubach. A propo klubów, chodźmy już, chcę potańczyć...no i może poznać jakiegoś przystojniaka...
- Ej, powiedz mi, co się z Tobą dzieje? Zachowujesz się tak, jakbyś była podrywaczką od urodzenia - powiedziała zaskoczona, a jednocześnie rozbawiona ruda.
- Oj tam, oj tam, chodź już - złapała Ginny mocno za rękę i zaciągnęła do klubu. Po wejściu podeszły do baru, aby napić się czegoś mocniejszego. Chciały się troszkę rozluźnić, więc zamówiły whisky z lodem. Szybko je wypiły, ale postanowiły jeszcze chwilę posiedzieć i poplotkować na temat chłopaków, którzy już zdążyli próbować podrywać obie dziewczyny. W gruncie rzeczy nie było w tym nic dziwnego. Wyglądały oszołamiająco. Mimo to szybko pozbyły się natrętnych typów, którym zależało tylko na jednym. To było widać na kilometr.
                          ~~~~~
W pewnym momencie do Hermiony dosiadł sie pewien blondyn.
- Heej... - usłyszała cichy, a zarazem cholernie podniecający głos i już wiedziała, kto siedzi obok niej. Odwróciła się do Ginny i szybko wypowiedziała jedno zdanie:
- Jest mój. - tylko tyle powiedziała i odwróciła się do Ślizgona. Cieszyła się, że jej plan idzie po jej myśli.
- Nie poznał Cię... wyszeptała ruda do ucha Hermiony, ale ta nie reagowała.
- Napijesz się czegoś? - zapytał uśmiechając się uwodzicielsko. Zauważyła, jak jego wzrok zniża się do wysokości jej biustu. No tak, czego mogła się spodziewać po słynnym Draco Malfoy'u. Najsławniejszy podrywacz w szkole. Ale to nic. Postanowiła go wykorzystać. Miała ułożony plan zemsty za te wszystkie lata dręczenia, upokażania i poniżania na oczach innych. Teraz ona będzie górą, a on będzie całkiem od niej zależny.
- Z chęcią się napiję. Polecasz coś? - spytała uwodzicielsko. - Whisky z lodem, chcesz? Ja stawiam - znów ten uśmiech. Niby go nie nawidziła, ale ten usmiech przyprawiał ją o ciarki.
- Chętnie - nie spuszczała wzroku z jego stalowych tęczówek.
- Tak w ogóle to jestem Draco
- Miło mi, Her... Jane. Jestem Jane - powiedziała, i w myślach podziękowała Bogom, że jednak się nie pomyliła. Gdyby to nastąpiło, już pewnie by go tu nie było.
Wypili razem kilka drinków. Herm nawet nie zauważyła, kiedy Ginny zniknęła z jej pola widzenia. Wiedziała, że ruda da sobie radę, więc zbytnio się nie przejmowała. Dalej kokietowała blondyna, patrząc z zachwytem, jak ten pożera ją wzrokiem. W końcu wstała i złapała Dracona za rękę. Wyciągnęła go na parkiet i zaczęła zmysłowo tańczyć. Gdyby była trzeźwa, napewno by tego nie zrobiła. Kilka drinków zrobiło swoje. Musi przyznać, że bawiła się z nim świetnie. Kilka przetańczonych piosenek nie poszło na marne. Tańczyli razem, jakby znali się od dawna. W prawdzie tak było. Tylko, że Draco jej nie poznał, a to było w tamtym momencie przyczyną jego "zguby". W trakcie tańca ich ciała mocno do siebie przylegały, co bardzo podobało się obu stronom. Ocierali się o siebie delikatnie i zmysłowo. Po pewnym czasie Draco odwrócił Hermionę w swoją stronę i mocno pocałował.
- Chcę, żebyś była moja...- wyszeptał swoim chlodnym głosem do jej ucha. W tej chwili już nie myślała o zemście. No, może trochę. On pragnął jej. Ona pragnęła jego. Wiedziała, do czego może dojść, i miała zamiar to wykorzystać.
- Tylko dziś - wyszeptała.
- Na zawsze - powiedział głośniej, co znaczyło, że nie oczekuje przeczącej odpowiedzi. Delikatnie musnął ustami jej szyję, na co głośniej wypuściła powietrze z ust.
- Idziemy do Ciebie - wymamrotała ledwie słyszalnym głosem. Ale on go usłyszał. Złapał ją za rękę i  wyciągnął z klubu. Gdy byli na zewnątrz, przycisnął ją mocno do ściany i zachłannie pocałował. Nie opierała się. Wręcz przeciwnie. Oddała pocałunek z taką samą siłą. Nie miał ochoty na jazdę samochodem. Po prostu złapał ją za rękę i teleportował się do swojego domu. Zdziwiło go to, że dziewczyna nie była zaskoczona takim rodzajem transportu. Niee, to nie trsnsport. To magia.
- Nie zastanawiasz się co to było? - spytał powstrzymując się od rzucenia na piękna Gryfonkę.
- Nie, robię to na co dzień - wyciągnęła tylko kawałek różdżki, aby Draco nie rozpoznał, że to różdżka Hermiony Granger.
- Wiedziałem, że jesteś niezwykła - szepnął jej do ucha, po czym delikatnie je ugryzł.
- Nie wiesz o mnie nic... - nie czekała długo. Zaciągnęła go do sypialni i popchnęła na drzwi. Poczuła jego ręce wędrujące pod jej bluzką. Mozolnie męczył się z rozpięciem jek stanika.
- Naciesz się, póki możesz... - pomyślała złośliwie.
Gdy uporał się z jej stanikiem, zrzucił z niej bluzkę. Nie była mu dłużna. Sprawnie ściągnęła z niego granatowy top i już miała zabierać się za spodnie, gdy nagle przerwał. Na jej twarzy pojawiła się zawiedziona mina. Jeśli teraz przerwie, jej plan zemsty pójdzie na nic. Nie mogła do tego dopuścić. Nie słuchając jego sprzeciwów popchnęła go na łóżko.
Wiedziała, że to tylko go bardziej podnieciło. Była z siebie dumna, ale jednak zdziwiło ją trochę to, jak na niego działała. Usiadła na nim okrakiem i wypowiedziała jedno zdanie:
- Zamknij oczy - zrobił to, o co go prosiła. W tym czasie wyciągnęła z torebki małą fiolkę i delikatnie wyciągnęła wspomnienia z tego wieczoru z głowy Ślizgona. Ten trochę zdziwiony tym, że nic się nie wydarzyło otworzył oczy. Hermiona zeszła z niego i patrzyła na niego z wrednym usmiechem. Nie wiedział, co się stało, więc po prostu zapytał.
- Co się stało? W tej chwili Hermiona wyciagnela różdżkę i zmieniła kolor swoich włosów i usunela makijaż. Teraz wyglądała tak samo jak co dzień w Hogwarcie.
- Co do... - Draco zrobił taką minę, że Herm nie mogła powstrzymać się od śmiechu. Żeby tego było mało wyciągnęła fiolkę ze wspomnieniem Malfoya i przejechała mu nią przed twarzą. Był jeszcze bardziej zły. Nie dość, że uwiodła go Hermiona Granger, to jeszcze zabrała mu jego wspomnienie, i napewno będzie go tym szantażować. Pięknie, po prostu pięknie.
- Teraz TY będziesz moją marionetką... - triumfalny uśmiech nie schodził z jej twarzy. Po tych słowach teleportowała się do swojego dormitorium. Jeszcze nigdy nie była z siebie tak dumna. Wyjęła z torebki fiolkę i włożyła do pudełeczka, które zabezpieczyła zaklęciem ochronnym. Po wykonaniu tych czynnosci mogła spokojnie isc spać. Wiedziała, że teraz ona ma kontrolę nad Malfoyem.



















































6 komentarzy:

  1. Jeju, jaki cudowny rozdział! Szczerze mówiąc nie spodziewałam się zakończenia, miałam nadzieję, że Hermiona mu ulegnie... No ale przecież to nie może dziać się tak szybko ;)
    Idealny Draco to to, co najbardziej kocham w Twoim opowiadaniu :*
    Pozdrawiam i życzę weny! Johanna Malfoy
    PS. Nominowałam Cię do LA. Więcej na moim blogu non-canon-ships-are-better.blogspot.com ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. No cóż, podziękuj Johannie Malfoy, ponieważ dzięki niej zyskałaś nową, wierną czytelniczkę. Bardzo mi się podobał ten rozdział, a mściwa Hermiona jest genialna ^^
    Pozdrawiam i życzę weny ^^

    http://magiczny-swiat-rachel-trust.blogspot.com
    Zapraszam do mnie ;3

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział świetny, bardzo podoba mi się twoje dramione. A kiedy będzie nowy rozdzial?

    Zapraszam do mnie: http://bella-draco-calkiem-nowy-swiat.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń